niedziela, 3 września 2023

TREKKING PÓŁWYSEP HELSKI 2022



Na początku kwietnia 2022 roku zorganizowaliśmy kolejną edycję Trekkingu Półwysep Helski. Która to już edycja marszu przez Półwysep Helski? Może ktoś z Was potrafi odpowiedzieć. Po raz kolejny pokonaliśmy dystans 44,29 km ( w poszczególnych przypadkach jest on różny). Tym razem było inaczej bo pod czujnym okiem wiedzy wszystkiego o Półwyspie i Helu Roberta Paseckiego. Jego zasób wiadomości ożywił każdy mijany element betonu, bunkra, umocnień, miejscowości. Dzięki temu odbyliśmy nie tylko wędrówkę ale również podróż w czasie. Wielkie podziękowanie. Gościliśmy przedstawicieli Wielkopolska Szkoła Survivalu , WolfKris Leather Goods- miło było Was poznać oraz razem wędrować. Pozytywnie nastawione jednostki czyli swojskie chłopaki.
Do wydarzenia dołączyły również nowe twarze-goście, którzy nie odpuszczali ani na chwilę-brawo.

Nie dali za wygraną również weterani naszych wydarzeń-miło było widzieć Was ponownie.

Pragniemy przekazać szczególne podziękowania dla Muzeum Obrony Wybrzeża w Helu za umożliwienie eksploracji niedostępnego dla odwiedzających obiektu, z którym byliśmy przez chwilę związani podczas pełnienia zasadniczej służby wojskowej w Komendzie Portu Wojennego Hel, a jednocześnie wchodzącego w skład niemieckiej baterii Schleswig Holstein.

Było tak...





Uczestnicy marszu na chwilę przed jego rozpoczęciem. Władysławowo Port.

Po krótkiej odprawie ruszamy ku naszej przygodzie. Przy takim dystansie preferujemy start w stylu Hudson Bay Company. Polega on na przejściu niewielkiego odcinka szlaku a następnie rozłożeniu obozu w celu upewnienia się, że wszystko zabraliśmy. Tak robili wioślarze wielkich canoe transportowych na terytorium obecnej Kanady. W naszym przypadku to czas na przejrzenie dopasowania sprzętu, ewentualnym dopasowaniu warstw odzieży do marszu w panujących warunkach. Jednocześnie zatrzymaliśmy się w pierwszym z historycznych miejsc, przy schronie amunicyjnym Baterii Przeciwdesantowej nr 43, usytuowanej tutaj w 1939 roku.




Początek wędrówki.





Wejście do schronu amunicyjnego z 1939 roku Baterii Przeciwdesantowej nr 43.




Po ogarnięciu sprzętu i pierwszym hauście historii kierujemy się w dalszą drogę. Praktycznie wszyscy uczestnicy (z jednym wyjątkiem) przybyli z głębi Polski. Z całą pewnością chętnie rzucą okiem na Morze Bałtyckie. Kierujemy się ku wyjściu na plażę. Wędrówka nią byłaby zbyt wyczerpująca dlatego w czasie naszego marszu trzymamy się szlaku. Daje nam to w miarę stabilny grunt, osłonę przed wiatrem jak również nie rozdeptujemy niepotrzebnie połaci piasku, na którym stoi praktycznie cały Półwysep Helski. Nie zapominajmy, że jest cały czas nadgryzany przez jesienno-zimowe sztormy a tylko dzięki działaniom człowieka nie stał się wyspą.




Wyjście na plażę.





Po pięknych widokach wędrówka trwa dalej. W drodze odnajdujemy stanowisko zbierania oskoły . Ciekawostka na jeszcze mało uczęszczanym szlaku. Idąc dalej zatrzymujemy się w miejscu przerwania Półwyspu. Nastąpiło to 30 września 1939 roku w wyniku podjętych przez polskich obrońców działań mających uniemożliwić atak od strony stałego lądu przez niemieckich najeźdżców. Do tego celu użyto głowic torpedowych. Miejsce jest upamiętnione głazem z adnotacją. W terenie wyraźnie widać bliznę po przecięciu Półwyspu Helskiego.






Obelisk upamiętniający przecięcie Półwyspu Helskiego w 1939 r. przez jego obrońców.

Kolejny punkt mijany w czasie wędrówki to Góra Libek. Nazwana tak trochę na wyrost ponieważ naprawdę jest to piaszczysta wydma o wysokości 12,5 m n. p. m. To nie wszystko. Faktycznie jej nazwa brzmi Lubek (Lubeck) i pochodzi od statku "Lüebeck", który wszedłszy na mieliznę rozbił się nieopodal w XVII w.




Wejście na Górę Libek





Na Górze Lubek. Foto Wielkopolska Szkoła Survivalu .




Zauroczeni widokami posuwamy się w kierunku Helu. Przechodzimy obok zapór przeciwczołgowych co jednoznacznie wskazuje bliskość Ośrodka Oporu Jastarnia. To kolejna fortyfikacja sprzed wybuchu II Wojny Światowej. Prace nad Ośrodkiem Oporu Jastarnia rozpoczęły się w maju 1939 roku, a zakończyć miały się w listopadzie. Ośrodek usytuowano około 3 km od centrum Jastarni w kierunku Kuźnicy. Ośrodek składał się z czterech ciężkich bunkrów i schronów lekkich. Bunkry: Sokół, Sabała, Saragossa i Sęp przetrwały do dzisiał a na ich bazie powstał w 2005 roku Skansen Fortyfikacji II Rzeczypospolitej im. Kontradmirała Włodzimierza Steyera. Jest udostępniony dla zwiedzających (bunkier Sabała oraz odtworzone przeszkody przeciwpancerne i przeciwpiechotne, wiele autentycznych, wydobytych podczas porządkowania terenu ).



Zapory przeciwpancerne.



Bunkier ciężki Sęp i część uczestników wędrówki.



Bunkier dowodzenia Sabała.



Kopuła strzelecko obserwacyjna bunkra Sabała.




Chcielibyśmy w tym miejscu spędzić więcej czasu ponieważ lubimy takie zespoły obronne jednak po posiłku idziemy dalej. Mijamy Juratę gdzie kończy się szlak. Od tej chwili wędrujemy używając mapy, busoli i punktów orientacyjnych ponieważ zeszliśmy z asfaltowej drogi prowadzące wprost do Helu.
Gdzie jest to tylko możliwe wybieramy nieprzetarte szlaki.
Przez pewien czas posuwamy się wzdłuż linii torów kolejowych prowadzących na Hel, następnie odchodzimy w bok, w kierunku otwartego morza.
Półwysep Helski ma to do siebie, że w zasadzie wszędzie można tu napotkać ślady po ostatniej wojnie lub obecności wojska po jej zakończeniu. Praktycznie od roku 1931 kiedy rozpoczęto na Helu budowę Portu Wojennego do 2006 r. kiedy został opuszczony przez 9 Flotyllę Obrony Wybrzeża oraz inne formacje był we władaniu wojska na odcinku od Juraty do końca cypla. Wstęp tam był kontrolowany a na drodze stały wartownie i szlabany.
Już po zmroku natrafiamy na pozostałości przedwojennej XXXII Baterii Greckiej. To oznacza, że niedługo dotrzemy do punktu noclegu, skąd nazajutrz rozpoczniemy dalszą wędrówkę a w zasadzie zwiedzanie atrakcji ( dla nas owszem ;) ) Helu.




Schron amunicyjny. XXXII Bateria Grecka.



Wstajemy wczesnym rankiem nie mogąc się oprzeć wizycie na plaży. Piekne widoki, towarzystwo foki i gra światła słonecznego urzekają nas swoim widokiem.
Jednak plan marszu przywraca dyscyplinę. Pakujemy obozowisko, jemy śniadanie. Kubek aromatycznej kawy jest jeszcze smaczniejszy w takim otoczeniu.




Fale uderzające w plażę.



Foka nie była zbyt towarzyska a i my nie chcieliśmy jej przeszkadzać.



Rześki i piękny poranek.





Foka pozostawiona sobie wróciła do domu :)

Gotowi do drogi. Kierujemy się ku jednemu z bunkrów baterii Schlezwig-Holstein. W drodze mijamy zespoły powojennych transzei, dalej przedzieramy się przez obszary kosodrzewiny, którą zaczęto tu sadzić od 1825 r. w celu wzmocnienia wydm. Aby ograniczyć koszty nasadzeń, w latach 40-tych XIX w. skierowano do najtrudniejszych robót więźniów z Zakladu Karnego w Grudziądzu, tworząc jego filię w Helu. Kierowano tu więźniów, którzy dobrze się sprawowali i mieli ewentualnie niskie wyroki. Nie zważając na niedogodności idziemy naprzód po kobiercach chrobotka, który nomen omen, chrobocze pod stopami.




Powojenne transzeje powoli pochłaniane przez piasek wydm.



Kosodrzewina tworzy nieprzebyte labirynty. Trzeba się trochę nagimnastykować.



Kobierzec chrobotka.

Znowu bunkry. Tym razem bardzo, bardzo duże. Dzięki uprzejmości Muzeum Obrony Wybrzeża uzyskaliśmy dostęp do obecnie nie używanego schronu, jednego z trzech niemieckiej baterii Schleswig-Holstein-Ceaser. Na fotografii komora ładunków prochowych. Szyny na suficie służyły do podnoszenia ładunków i ich transportu na wózki transportowe. Dlaczego? Ponieważ działa baterii miały kaliber 406 mm.



Komora ładunków prochowych.


Penetrujemy schron pozostawiony samemu sobie od czasów wojny. W czasie, kiedy Rejon Umocniony Hel został przejęty przez Marynarkę Wojenną PRL, w tym bunkrze magazynowano warzywa-ziemniaki, marchew itp.




Idziemy wokół podstawy, na której obracały się działa baterii.



Schron "Ceasar". Łoże, na którym było osadzone działo kalibru 406 mm, po wojnie zostało pokryte betonowym dachem.

Z rejonu schronów przemieszczamy się do Portu Wojennego Hel. Tutaj napotykamy wraki okrętów.




Kadłub ORP Gryf II.


Ciekawostka ;)



Wrak doświadczalnego kutra torpedowego projekt 644 z kadłubem wykonanym z duraluminium.

Kutry torpedowe projektu 664 w kodzie NATO typu 'Wisla', używane były w latach 1972- 1989.
Tutaj kończymy naszą wędrówkę. To blisko 48 km, pierwszy dzień 39, drugi to pozostały dystans.


P.S. Obecnie trasa wędrówki jest wzbogacona o obiekty 3 BAS (Baterii Artylerii Stałej), jej schrony i PKO (punkty kierowania ogniem-zapasowy i główny) z działającymi -obrotowo, dalmierzami.
Dziękuję Uczestnikom wędrówki, ich wytrwałości i chęci poznania historii tego polskiego skrawka lądu.